kodziu192113 - 2007-05-12 18:01:05

Czysty kicz - zgoda, ale też najpopularniejsza telenowela na świecie. "Moda na sukces" świętuje swoje dwudziestolecie
"Modzie na sukces", najstarszej emitowanej obecnie telenoweli w Telewizji Polskiej można zarzucić wszystko: kiczowatość, mierną fabułę, słabą grę aktorów. Mimo to przyciąga jak magnes.

http://bi.gazeta.pl/im/9/4123/z4123919Z.jpg


Setki miliony widzów na całym świecie zasiada codziennie przed telewizorami, by śledzić zawiłe losy rodziny Foresterów. Choć serialowi stuknęło niedawno dwadzieścia lat, w amerykańskiej sieci CBS, gdzie powstaje, ani myślą przestać kręcić kolejne odcinki.

Początki "Mody na sukces" sięgają połowy lat osiemdziesiątych. Wówczas małżeństwo Bellów, znane w USA z produkcji takich telewizyjnych tasiemców, jak "Days of Our Lives" i "The Young and the Restless", wpadło na pomysł napisania nowej telenoweli. Tym razem oryginalniejszej od poprzednich, której bohaterowie nie wiedliby życia typowej amerykańskiej rodziny z przedmieść, ale pochodziliby z wyższych sfer.

- Zdecydowaliśmy się, by akcję serialu osadzić w świecie mody, który co prawda niedostępny jest dla zwykłego śmiertelnika, ale który nękają zwykłe życiowe problemy: romanse, rozwody, choroby - wspomina Lee Phillip Bell, która w wraz ze swoim mężem Williamem (który zmarł w kwietniu 2005 roku) była współautorką scenariusza. Tak powstała pierwsza w Stanach Zjednoczonych opera mydlana, która przełamała dotychczasowe standardy.

Rodzinny interes

Serial zadebiutował w marcu 1987 roku. Mało brakowało, aby już po kilku miesiącach nadawania zszedł z anteny. Oglądalność pierwszych odcinków nie była zadowalająca. W rankingu popołudniowych seriali emitowanych w amerykańskich telewizjach sieciowych "Moda na sukces" była dopiero na ósmym miejscu. Dopiero przeniesie jej na wcześniejszą porę emisji, sprawiło, że liczba widzów powoli, acz sukcesywnie wzrastała. W połowie lat dziewięćdziesiątych serial osiągnął drugie miejsce w zestawieniu i od tamtej pory nie zszedł niżej.

Bellowie mogli triumfować. Sagę rywalizujących ze sobą rodzin Forresterów i Spectrów dostrzegła Amerykańska Akademia Sztuki Telewizyjnej, która kilkakrotnie przyznawała twórcom "Mody" nagrody Emmy w kategorii najlepszych produkcji południowych. Złośliwcy twierdzą jednak, że Bellów uhonorowano raczej ze względu na ogromne wpływy w świecie amerykańskiego showbiznesu. Tyczy się to zwłaszcza młodszych członków rodziny: Bradleya i Williama Juniora, którzy wespół z rodzicami pracowali nad sukcesem serialu.

Wielka czwórka

Co by o Bellach nie mówić, dzięki nim udało się to, co w wielu produkcjach podobnych stażem do "Mody na Sukces" prawie nigdy nie wychodziło. Mimo, że przez dwadzieścia lat przez plan serialu przewinęło się ponad 160 aktorów zatrzymano największe gwiazdy.

Doskonale znani polskim widzom Ronn Moss (Rigde), Katharine Kelly Lang (Brook), Susan Flunnery (Stepanie), i John McCook (Eric) grają w telenoweli od pierwszego odcinka. Producenci zgodnie twierdzą, że to oni są główną siłą napędową serialu. Sprawiają, że nadal oglądają go miliony widzów na całym świecie.

- Możliwość pracy z aktorami, którzy dorastali wraz z naszymi widzami jest niewątpliwie wielkim atutem naszej produkcji. Dzięki temu mamy chociażby możliwość pokazywania wcześniejszych scen, i przypominania widzom o dawniejszych relacjach między Ridgem a Brook czy Stehpanie i Erickiem - mówi Bradley Bell, główny scenarzysta "Mody na Sukces" a zarazem jej producent.

Sama "wielka czwórka" zdaje sobie sprawę z tego, że bez niej serial nie byłby tak popularny. Aktorzy podkreślają jednak, że nie pracowaliby w jednym miejscu tak długo, gdyby nie atmosfera panująca na planie. - Jesteśmy jedną wielką rodziną - przekonuje Susann Flunnary, która przez ekipę zdjęciową żartobliwie nazywana jest "mamą". Ronn Moss dodaje: - Każdy z nas miał swoje prywatne problemy i radości. Jednym rodziły się dzieci, drudzy się rozwodzili. Tylko "Moda na Sukces" pozostaje od lat ta sama.

Duble w ostateczności

I rzeczywiście. Na planie serialu, mimo że od pierwszego klapsa mięło już ponad dwadzieścia lat niewiele się zmieniło.

"Moda na Sukces" od początku powstaje w tym samym miejscu: należącym do sieci CBS, studio numer 31 w Los Angeles. Codziennie od poniedziałku do czwartku nagrywane są tu dalsze losy rodziny Foresterów.

Ekipa narzuciła sobie niezłe tempo: trzy odcinki dziennie. W wyprodukowanie jednego zaangażowanych jest około 150 osób. Operator podnośnika widłowego, który przewozi sprzęt jest tak samo ważny jak aktor. Wszyscy mają swój grafik, nad którym czuwają kierownicy planu. Wszystko jak w dobrze naoliwionej maszynie.

Dzień zdjęciowy zaplanowany jest w taki sposób, by nie zmarnować ani minuty z cennego czasu aktorów. Jedno ujęcie kręcone jest z trzech kamer. Nie ma czasu na duble. Te kręci się w ostateczności, na przykład, gdy nie do zniesienia staje się hałas z sąsiedniego studia, w którym nagrywany jest "Amerykański Idol".

W codzienny rytm pracy ekipy wpisała się także cogodzinna pięciominutowa przerwa ogłaszana przez megafon - wymóg związku zawodowego artystów amerykańskich.

- Dwadzieścia lat temu, coś takiego było nie do pomyślenia - żali się jeden z kierowników produkcji.

www.pf.pun.pl www.wrestlemania.pun.pl www.kpswsm.pun.pl www.corleone.pun.pl www.magiczne.pun.pl