kodziu192113 - 2007-04-10 11:06:18

Internet nie musi być zagrożeniem dla tradycyjnych mediów - uważa Vinton Cerf, jeden z ojców założycieli internetu. Sam korzysta z sieci w nietypowy sposób - pilnując temperatury w domowej piwniczce z winami

http://bi.gazeta.pl/im/6/4047/z4047226Z.jpg


Nie bez powodu tak właśnie przedstawia się 64-letniego Amerykanina. W zasadzie od młodzieńczych lat pasjonował się komputerami. Podczas studiów na uniwersytecie UCLA w Los Angeles Cerf włączył się w prace nad ARPANET-em, siecią komputerową, która miała działać nawet wówczas, gdyby zniszczono część jej elementów. To był pomysł amerykańskiego rządu, który zabezpieczał się przed ewentualnym atakiem ze strony ZSRR. W 1974 r. Cerf - już jako profesor uniwersytetu Stanford - razem z innym naukowcem Bobem Kahnem opublikował dokument, w którym przedstawił wizję języka, która pozwoliłaby sieci ARPANET na komunikację z innymi sieciami komputerowymi. Dwa lata później Departament Obrony zaprosił Cerfa do nadzorowania prac nad tym językiem - i tak powstał protokół TCP/IP, który stał się podstawowym elementem internetu.

Ale w świecie internetowym Cerf jest postacią nie tylko historycznie zasłużoną - od 2005 r. pełni funkcję wiceprezesa w Google (stworzono dla niego stanowisko "głównego ewangelisty internetu"), jest też prezesem organizacji ICANN zarządzającej domenami w internecie. W zeszłym tygodniu Vinton Cerf odwiedził Polskę, spotkał się też z dziennikarzami w ramach konferencji organizowanej przez "Puls Biznesu".

- Internet spowodował nieprawdopodobny wysyp informacji. Zwykli śmiertelnicy zaczęli pisać blogi, publikować własne materiały wideo. Ale nie powinniście się martwić, że za kilka lat stracicie pracę - mówił Cerf. Jego zdaniem internet stwarza szansę dla tradycyjnych mediów. - Spójrzcie na wasze wizytówki, na każdej jest logo, który mówi coś ludziom o jakości. Marka w internecie jest równie ważna. Waszą rolą jest wyłowienie istotnych informacji, zweryfikowanie ich i podanie w przystępnej formie.

Cerf mówił też o tym, co martwi go w dzisiejszym internecie. Z jednej strony - cyberprzestępcy. Zdaniem Cerfa nawet do 150 milionów komputerów na świecie mogło zostać zainfekowanych złośliwym oprogramowaniem i teraz służy - bez wiedzy użytkowników - jako narzędzie w rękach np. osób wysyłających spam. - Musimy nauczyć ludzi cyberhigieny, korzystania z oprogramowania, które pozwoli pozbyć się wirusów czy trojanów - mówił Cerf. - I nauczyć regularnego korzystania z nich. To tak jak z myciem zębów, jeśli umyłeś je tylko raz w życiu, prawdopodobnie nie wyjdziesz na tym najlepiej.

Druga rzecz to podejście firm, do których należy fizyczna infrastruktura łącząca użytkowników z internetem. - Częste jest takie myślenie: "Zbudowałem sieć i mogę zrobić z nią, co zechcę" - mówi Cerf. - I jeśli taka firma uruchamia np. serwis z filmami, to robi wszystko, by plik dotarł do użytkownika w jak najlepszej jakości. Ale gdy podobny serwis uruchamia inna firma, to gdzieś może się zgubić jakiś pakiet danych, transmisja może się rwać. Takie podejście zabija innowację, bo przecież siłą internetu jest to, że pozwala każdemu na eksperymenty.

Cerf sam eksperymentuje - uczestniczy w pracach nad InterPlanet, czyli odpowiednikiem protokołu TCP/IP dla komunikacji w systemie słonecznym (np. pomiędzy Ziemią a Marsem), który mógłby znacznie ułatwić życie NASA i kierowanym przez nią misjom badawczych.

Rozmowa z Vintonem Carfem

"Gazeta": Gdyby mógł Pan wrócić do początków internetu, to co by Pan zmienił?

Vinton Cerf: Inaczej rozwiązałbym pewne techniczne sprawy. Przede wszystkim stworzylibyśmy większą bazę adresów IP. Internet wkrótce czeka ten sam problem co operatorów telekomunikacyjnych: w miarę jak przybywa telefonów, każdy musi dostać nowy numer, ale w końcu możliwości się wyczerpują i trzeba dołożyć kolejną cyfrę. Dziś adresy IP oparte są na 32-bitowej liczbie, co daje teoretycznie ponad cztery miliardy kombinacji [każde urządzenie podpięte do internetu ma swój własny numer IP]. Zastanawialiśmy się nad tym, czy nie rozszerzyć tej puli, ale w 1978 r. ta liczba była wręcz niewyobrażalna. Wówczas nie sądziłem, że to, nad czym pracujemy, stanie się globalną infrastrukturą, a nie tylko eksperymentem Departamentu Obrony. I nie przewidziałem, że tyle urządzeń będzie podłączanych do internetu. Nowa wersja protokołu IP, który rozwiążę tę kwestię, już jest. Moją misją jest zadbać o to, by jak najszybciej ją wdrożono.

Co z rzeczy, które wydarzyły się w internecie, zaskoczyło Pana najbardziej?

Nigdy nie przyszło mi do głowy, jak chętnie ludzie będą dzielili się z innymi informacjami, nie oczekując za to wynagrodzenia. Spójrzmy na Wikipedię: jak wiele można znaleźć tam informacji, w większości trafnych i w różnych językach. To fascynujące.

Druga rzecz, której nigdy bym się nie spodziewał, to mnogość urządzeń, z którymi można się dziś komunikować za pośrednictwem internetu, nawet z lodówkami czy kuchenkami. Tu sam siebie ostatnio zaskoczyłem - kupiłem zestaw czujników, które mierzą temperaturę i wilgotność, i porozmieszczałem w całym domu. Czujniki są połączone bezprzewodową siecią Wi-Fi z komputerem, który zbiera i przetwarza te dane. W ten sposób przez internet mogę kontrolować warunki w domu. Ktoś zapyta: 21 stopni czy 18, kto by się tym przejmował? Dla mnie to istotne ze względu na piwniczkę z winami (śmiech). System jest tak zaprogramowany, że kiedy warunki nagle się zmieniają, dostaję SMS-a na komórkę: "Masz problem". Kiedyś wydawało się, że takie urządzenie musi być piekielnie drogie. Internet pokazał, że niekoniecznie.



_._

a to jego sprawka :D

www.vspolmiedztrans.pun.pl www.imwimiipagh.pun.pl www.56ks.pun.pl www.magi1nation.pun.pl www.pwo.pun.pl